Ostatecznie w podsumowaniu akcji okazało się, że na drugiej z plaż, przy ulicy Kajki, było nieco mniej odpadów niż ostatnio.
Stwierdzono mniej śmieci, czyli albo świadomość społeczna związana z ochroną środowiska wzrasta lub zawdzięczamy to mniej aktywnemu sezonowi turystycznemu oraz aktywności ludzi nad wodą przez pandemię.
Nadzieja, że być może ludzie trochę bardziej biorą dobro natury do serca, to w zasadzie jedyny optymizm płynący z akcji, bo wyłowiono nie mało odpadów zarówno z Jezioraka, jak i rzeki Iławki.
- Z punktu widzenia nurka można mieć mieszane uczucia, bo oczywiście nie pochwalamy śmiecenia, ale na przykład przy poszukiwaniu oznak danego osadnictwa, liczymy na wyłowienie jakichś prawdziwych skarbów. To co kiedyś wrzucili do wody nasi przodkowie, było dla nich rzeczą zbędną, czyli odpadem, ewentualnie wpadło do wody przez przypadek, a my teraz czasem to znajdujemy i okazy prawie muzealne dają nie mało radości - mówi jeden z nurków biorących udział w akcji.
Niestety tym razem żadnych prawdziwych skarbów nie wyłowiono, za to "skarby" współczesnej działalności mieszkańców i turystów owszem. Rządziły głównie plastik i szkło, ale nie brakowało młotków, komórek, lornetki, a nawet kajaka.