Kiedy Małgorzata Niewiadomska, mama 16-letniej Ady wspierała zbiórki na chore dzieci, nie przypuszczała, że kiedyś sama będzie potrzebowała pomocy. Że będzie musiała prosić… Chore dzieci, zwłaszcza te, o których czytała w internecie, wydawały się być gdzieś daleko. Ale pani Małgorzata nigdy nie była obojętna na ich los. Wręcz przeciwnie: zawsze reagowała na apele o pomoc, chętnie udzielała się charytatywnie, była darczyńcą. Dziś jest po tej drugiej stronie. Sama musi liczyć na pomoc dobrych ludzi. — Tego się nie zapomina. To był dla nas szok — wspomina ten moment, kiedy jej córka usłyszała straszliwą diagnozę.
Pewnego dnia, kiedy nastolatka wróciła z zajęć tanecznych, zauważyła niepokojące zgrubienie pod kolanem. Diagnoza brzmiała: mięsak maziówkowy. Ten rzadki nowotwór złośliwy, występuje głównie u osób młodych. Najskuteczniejszym leczeniem miało być wycięcie guza oraz chemioterapia. Niestety doszło do przerzutów na płuca. Operacja płuc była cięższa niż operacja nogi. — Córka cierpiała, miała problemy z oddychaniem, nie mogła nabrać tchu. Czuła niesamowity ból — wspomina jej mama. - Pani profesor, pod której opieką jest Ada powiedziała, że córka będzie musiała potem przyjąć chemię celowaną od 1, 5 roku do 2 lat. Dowiedzieliśmy się, że musimy przygotować się na koszty.
Kwota chemii celowanej zwaliła z nóg. To 10 tys. miesięcznie! Docelowo Ada potrzebuje aż 60 tys. złotych. Tak gigantycznych pieniędzy ie da się wysupłać z budżetu domowego. Fundacja „Przyszłość dla Dzieci”, pod której skrzydłami przebywa Ada założyła zbiórkę.
Dziewczyna kocha malarstwo i taniec nowoczesny. „Artystyczna dusza” mówią o niej bliscy. — Interesuje się też dietetyką i zdrowym odżywaniem — mówi mama Ady. — Nie wie, jeszcze jaki kierunek studiów wybierze. Ma wiele marzeń. Ale wszyscy wiemy, jakie z nich jest największe…
Polecany artykuł: