- Miałem dokładnie 15 km do szkoły - mówi Jakub Topolewski. - Wstawałem o 5.40 i ruszałem. Czasem było ciężko się podnieść. Ale wyzwanie, którego się podjąłem dopingowało mnie do zwleczenia się z łózka. Nie tylko nie opuściłem żadnej lekcji, ale także na żadną się nie spóźniłem.
Niezwykły uczeń nie ukrywa, że wszystko zaczęło się od dopingu ze strony mamy.
- Mama bardzo mocno zachęcała mnie do nauki i chodzenia do szkoły - wspomina Jakub. - Ale jak cofam się pamięciom, to właściwie był przypadek. Nie opuszczałem lekcji i nagle wpadło mi do głowy, że fajnie było dokonać czegoś, co jeszcze nikt nie zrobił. Stąd wzięła się ta wręcz obsesja, by nie opuścić przez te lata żadnej lekcji. Udało mi się, chodź wydawało się to niemożliwe.
Jakuba czeka teraz egzamin maturalny. Z powodu koronawirusa został jednak przesunięty. Prawdopodobnie odbędzie się dopiero w połowie czerwca. Nie martwimy się jednak o to, że Jakub zda. Jego średnia na koniec roku to powyżej 5.0.