– Nie ukrywam, że był to dużo lepszy występ całej naszej reprezentacji w porównaniu do Majorki. Tam mieliśmy tylko jednego przedstawiciela w finałowym wyścigu medal race, a teraz we Francji widać, że forma rośnie – nasi zawodnicy coraz śmielej pojawiają się w top 10. Łącznie mieliśmy trzy załogi i trzech zawodników w konkurencjach indywidualnych, czyli reprezentantów w sześciu klasach w wyścigach medalowych. Ogromnie się z tego cieszę – robota idzie do przodu, forma się buduje, prędkość jest coraz lepsza. To był dobry sprawdzian, a przed nami główne imprezy – podsumował start główny trener PZŻ, Piotr Myszka.
Piąte miejsce Agaty Barwińskiej (SSW MOS Iława) w klasie ILCA 6 to najlepszy wynik zawodników Kadry Narodowej Polskiego Związku Żeglarskiego. Polka żeglowała bardzo dobrze od początku regat, zajmując wysoką pozycję w stawce 72 zawodniczek z czołówki światowej.
– Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tych regat, poszły bardzo dobrze. Bardzo równe pływanie przez całe zawody dało mi solidne miejsce przed medalowym wyścigiem. Sam medal race nie poszedł do końca po mojej myśli, ale miałam sporą przewagę nad szóstą zawodniczką i mogłam sobie pozwolić na trochę ryzyka, które podjęłam – z czego jestem zadowolona. To właśnie nad zwiększaniem ryzyka pracuję z trenerem, aby żeglować odważniej, gdy sytuacja tego wymaga. Myślę, że to dobry prognostyk przed zbliżającymi się mistrzostwami świata, na które wylatujemy do Chin już za tydzień – komentuje Barwińska.
Druga z Iławianek - Wiktoria Gołębiowska uplasowała się na 17 miejscu.
W klasie 49er do najlepszej dziesiątki zakwalifikowały się dwie polskie załogi. Na siódmym miejscu regaty ukończyli Mikołaj Staniul i Jakub Sztorch (KS AWFiS Gdańsk), a na ósmym – Dominik Buksak i Adam Głogowski (Centrum Żeglarskie Szczecin / Nauticus Olsztyn).
– W klasie 49er obie nasze załogi miały matematyczne szanse na medal. Choć różnice punktowe były spore i ostatecznie się nie udało, każda z ekip walczyła do samego końca. Staniul i Sztorch mogą być szczególnie zadowoleni – po braku awansu do top 10 w poprzednim Pucharze Świata, tutaj udowodnili, że potrafią ścigać się z najlepszymi, co dobrze wróży przed dalszymi przygotowaniami – komentuje Piotr Myszka.
W klasie 49erFX powody do dumy mają zawodniczki Spójni Warszawa – Gabriela Czapska i Hanna Rajchert. Polki zajęły 7. lokatę.
– Czapska/Rajchert to młoda załoga, która coraz śmielej pokazuje się w top 10 Pucharu Świata. Widać, że dziewczyny się rozkręcają. Mam nadzieję, że będą kontynuować tę ścieżkę, zbliżając się do pozycji medalowych. Stabilna, powolna praca i budowanie formy na główną imprezę – myślę, że wszystko idzie zgodnie z planem – dodaje Myszka.
Same zawodniczki komentują występ:
– Przystępowałyśmy do tych regat bez żadnych konkretnych oczekiwań wynikowych – naszym celem było przede wszystkim zrealizowanie założonych wcześniej planów. Oczywiście gdzieś z tyłu głowy miałyśmy nadzieję na miejsce w top 10 i awans do medal race, aby potwierdzić, że stać nas na rywalizację w światowej czołówce. Udało nam się to osiągnąć, co bardzo nas cieszy – mówi Gabriela Czapska. – Wciąż jesteśmy jednak w trakcie przygotowań do mistrzostw Europy, które odbędą się w Grecji za nieco ponad miesiąc, i to właśnie tam chcemy zaprezentować szczytową formę. Cieszymy się, że robimy postępy i mamy okazję ścigać się z najlepszymi na świecie. Jesteśmy naprawdę zadowolone, że powoli wchodzimy do światowej czołówki i mamy nadzieję tam zostać – dodaje.
Iza Satrjan (UKŻ Wiking Toruń) i Paweł Tarnowski (Sopocki Klub Żeglarski) zakończyli regaty na ósmych miejscach w swoich klasach. Paweł ostatecznie nie wystartował w medal race – ze względu na słaby wiatr jego seria została odwołana, więc utrzymał miejsce wywalczone dzień wcześniej.
– Wielka szkoda, bo miał apetyt i szanse nawet na wygraną w tych regatach. Dobry występ i bardzo równe żeglowanie przez całe regaty – mówi Myszka. – Iza Satrjan pływała bardzo równo od początku i z takim nastawieniem przystąpiła do medal race. Niestety zabrakło trochę ryzyka, ale cieszy fakt, że wróciła do ścigania w czołówce. To jej pierwszy medal race po wielu zawodach. Na pewno to doświadczenie zaprocentuje przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy w maju - dodał Piotr Myszka.